Nie tylko katolicy krytykują Nowacką. Kolejne kościoły zaniepokojone decyzją resortu
Podobnie rzecz się ma z zamiarem organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach w grupach międzyklasowych oraz niewliczania oceny z lekcji religii do średniej ocen na świadectwie. Za “niekorzystny, a nawet dyskryminujący uczniów z mniejszych liczebnie kościołów i związków wyznaniowych” uznał propozycję MEN biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP Jerzy Samiec. – Poza wartością katechetyczną związaną z wiarą podkreślamy, że nauczanie religii katolickiej i innych wyznań wspiera wychowawczą rolę szkoły – zwraca z kolei uwagę bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP.
Prawo do religii w szkole
Katechizację w szkołach prowadzą Kościoły i związki wyznaniowe zarejestrowane w RP. Czynią to na mocy art. 53 ust. 4 Konstytucji RP oraz m.in. na podstawie ustaw o stosunku państwa do danego Kościoła. Zazwyczaj jest tam zapisane, że Kościół „ma prawo do prowadzenia katechezy i nauczania religii”. Tak wskazuje np. art. 15 ust. 1 ustawy z dnia 4 lipca 1991 r. o stosunku Państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. W przypadku Kościoła katolickiego o prawie do szkolnej katechezy mówi ponadto Konkordat.
Nauczanie religii odbywa się w wymiarze dwóch godzin lekcyjnych lub zajęć przedszkolnych tygodniowo. Przy czym lekcja w szkole trwa 45 minut, a w przedszkolu zajęcia dla 3-4-latków – 15 minut, natomiast dla 5-6-latków – pół godziny. Zmniejszenie liczby godzin jest możliwe jedynie za pisemną zgodą biskupa diecezjalnego i w praktyce wynika jedynie z braków kadrowych wśród nauczycieli religii, a z roku na rok są one coraz większe.
Obowiązek organizacji lekcji religii spoczywa na dyrekcji szkoły. Jeśli zgłosi się przynajmniej 7 chętnych, lekcje odbywają się w klasach lub grupach międzyklasowych, natomiast grupy międzyszkolne organizowane są dla 3 chętnych. Analogiczne przepisy jak w przypadku lekcji religii katolickiej, dotyczą organizowania lekcji religii innych wyznań, także dla wyznawców islamu czy judaizmu.
Tymczasem minister edukacji narodowej zleciła prace nad przygotowaniem rozporządzenia, które wprowadzi jedną godzinę lekcji religii w szkołach od 1 września 2025 r. Niedługo pojawi się także rozporządzenie ministra w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach, które umożliwi organizowanie lekcji religii w grupie międzyklasowej. – Jeżeli w klasie 6a jest 10 osób, (które chodzą na religię), a w klasie 6b jest osób 8, to mogą być połączeni do jednej grupy – powiedziała Barbara Nowacka.
Zmiany proponowane przez Ministerstwo Edukacji i Nauki wzbudzają sprzeciw Kościoła rzymskokatolickiego ale też innych Kościołów chrześcijańskich w Polsce.
Kościół rzymskokatolicki
W Komunikacie z czerwcowego zebrania plenarnego biskupi uznali działania podejmowane przez MEN za "niesprawiedliwe i krzywdzące". Przypomnieli, że wszelkie zmiany w tym zakresie powinny się dokonywać na drodze dialogu, w porozumieniu z Kościołami i związkami wyznaniowymi. Podzielają ich niepokoje nauczycieli religii związane z zapowiadanymi przez Ministerstwo zmianami, “niezgodnymi, jak zaznaczono, ze standardami europejskimi”.
– Biskupi podzielają stanowcze głosy rodziców, którzy mają prawo do wychowania własnych dzieci w szkole publicznej zgodnie z ich przekonaniami, także religijnymi – czytamy w Komunikacie. Zaznaczono w nim ponadto, że “ze względu na dynamiczne zmiany społeczne, lekcje religii w szkołach powinny zyskać mocniejszy wymiar kulturowy, wychowawczy, społeczny i historyczny”.
Przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP powiedział KAI, że podczas spotkań z przedstawicielami ministerstwa edukacji wskazywał, iż możliwość łączenia klas w ramach etapów edukacyjnych, programowo różnych, niekoniecznie sąsiadujących ze sobą (np. klas IV i VIII szkoły podstawowej), Episkopat uważa za absolutnie niewłaściwe.
– Jak uczyć uczniów, gdy różnica wieku między nimi wynosi cztery, pięć lat? Z punktu widzenia pedagogiki i psychologii to jest niedopuszczalne. Jak realizować program, jak napisać podręczniki? Bardzo złe jest też łączenie oddziałów przedszkolnych lub klas do maksymalnej ilości uczniów 30 (25 dla klas I-III) – mówił KAI bp Osial, relacjonując spotkanie w ministerstwie.
Bp Osial zwrócił też uwagę, że dzięki obecności lekcji religii w szkole jest możliwe integralne wychowanie człowieka w jego sferze intelektualnej, moralnej i duchowej, a treści tam przekazywane mają charakter prospołeczny, prowadzą do budowania wspólnoty. “Uczą braterstwa, wzajemnego szacunku i dialogu z przedstawicielami różnych nacji, religii i światopoglądów. Tego bardzo potrzebujemy w dzisiejszych w czasach wojen i migracji” – mówi KAI bp Osial.
Kościół greckokatolicki
Biskup osztyńsko-gdański Kościoła greckokatolickiego, Arkadiusz Trochanowski, powiedział KAI, że stanowisko jego Kościoła wyraża Komunikat KEP, pod którym podpisani są także – jako członkowie tego gremium – biskupi greckokatoliccy. Wskazał też, że Kościół greckokatolicki jest Kościołem mniejszościowym z własną historią, tradycją liturgiczną i duchowością.
Duchowny zwraca uwagę, że obecność dzieci greckokatolickich w szkole jest praktyczną lekcją tolerancji, bo pokazuje, że w Polsce są także inne Kościoły i że także wierni należący do innych wspólnot wymagają szacunku. – A naszemu Kościołowi pomaga to 'wychodzić' z kompleksu mniejszości – przyznał członek Zespołu roboczego ds. kontaktów z Rządem RP w sprawie lekcji religii w szkole.
Kościół greckokatolicki w Polsce wystosował do MEN opinię w sprawie nauczania religii w szkole. Wskazano tam m.in., że jednym z elementów nauczania religii tego Kościoła jest integracja wewnątrz samej mniejszości, co jest szczególnie ważne dla uchodźców z Ukrainy.
– Na zajęciach nauczyciele integrują dzieci mniejszości z Polski z dziećmi z Ukrainy w języku i tradycji Kościoła Greckokatolickiego. Jest to ważne w kontekście objęcia powszechnym nauczaniem dzieci uchodźców z Ukrainy od 1 września 2024 r. Lekcje religii to ważny element wsparcia psychologicznego oraz duchowego szczególnie teraz kiedy w Polsce przebywają uczniowie z Ukrainy – czytamy w udostępnionym KAI piśmie do ministerstwa.
Wskazano w nim także, że nauczyciele religii są zaangażowani w działania dydaktyczne, wychowawcze, profilaktyczne, kulturalne. – Zmiana warunków nauczania może doprowadzić do zwolnień takich nauczycieli co wpłynie negatywnie na szkoły – zauważa w swojej opinii Kościół greckokatolicki. Jak dodano, “dla Kościoła mniejszościowego każde podnoszenie progu organizowania grup katechetycznych jest zaprzeczeniem ideału tolerancji”.
W odpowiedzi skierowanej 24 czerwca do abp. Eugeniusza Popowicza, metropolity przemysko-warszawskiego MEN stwierdza, że w obecnej nowelizacji nie przewidziano zmian w wymiarze godzin nauczania religii w przedszkolach i szkołach oraz, że wymiar ten w roku szkolnym 2024/2025 nadal będzie wynosił dwa zajęcia przedszkolne lub dwie godziny lekcyjne tygodniowo.
Jednocześnie stwierdza się, że “po konsultacjach społecznych” do projektu rozporządzenia ws. lekcji religii w szkole wprowadzono zasadę, zgodnie z którą uczniów szkoły podstawowej można połączyć w grupę międzyklasową obejmującą uczniów klas I–III, IV-VI lub VII–VIII. “Zatem w grupie międzyklasowej mogą być uczniowie np. z klasy I i III szkoły podstawowej, natomiast nie mogą być połączeni w grupę uczniowie np. z klasy II i V lub IV i VII szkoły podstawowej” – czytamy w piśmie podpisanym przez sekretarz stanu Katarzyną Laubnauer.
Kościół prawosławny
Organizacja nauczania religii prawosławnej w szkołach jest niemal identyczna, jak w przypadku wyznania rzymskokatolickiego. Przeważnie lekcje religii prawosławnej odbywają się w szkołach, w klasach, poszczególnych grupach lub w punktach katechetycznych.
– Jeśli chodzi o punkty katechetyczne to aby jeden katecheta nie przyjeżdżał do kilku osób rozsianych po wielu szkołach podstawowych, które w dużej ilości występują w danym mieście, to często zajęcia przenosi się do tych punktów przy parafii. Dzieje się to w porozumieniu z organem prowadzącym szkołę – mówi KAI ks. Marcin Gościk, wikariusz parafii pw. św. równych Apostołom Braci Cyryla i Metodego w Białej Podlaskiej.
Kapłan odniósł się także do decyzji MEN w sprawie ograniczenia lekcji religii. – Jestem katechetą niespełna 20 lat i dla mnie to jest skandaliczne. Przeprowadziłem wiele rozmów z rodzicami i wiem, że rodzice jak też dzieci chcą nadal kontynuować naukę religii na obecnych zasadach i nie wiem, na jakiej podstawie Ministerstwo twierdzi inaczej. Mam kilkaset dzieci pod swoją opieką pedagogiczną i coraz częściej słyszę bezpośrednio od rodziców nie raz od samych uczniów słowa krytyki na temat usunięcia prac domowych ze szkół, podobnie o ograniczeniu lekcji religii – stwierdza ks. Gościk.
– Równie nieprzemyślaną i krzywdzącą dla tych, którzy cały rok uczęszczają na zajęcia, jest decyzja o wyrzuceniu oceny z religii ze średniej – dodaje. – Ocena jest dla dzieci pewną nagrodą i motywacją. Jak mam je nagrodzić za ich wysiłek, za ich pracę? Dzieci, które chodzą na te lekcje, są w tym momencie pokrzywdzone. Ten, który nie chodzi, będzie miał argument, aby pokazywać innym uczniom, że ten, który chodzi, nic z tego nie ma. Ten, który nie uczęszcza na zajęcia, które będą odbywały się np. z rana, będzie spał godzinę dłużej, a ten, który chodzi, musi wstać wcześniej i nie będzie za to w żaden sposób doceniony. Wyobraźmy sobie podobną sytuację z innych przedmiotów takich jak plastyka, muzyka czy wychowanie fizyczne. To wypychanie po cichu dzieci z religii, a ktoś później powie, że dzieci same nie chcą chodzić na zajęcia – komentuje prawosławny wikariusz parafii pw. św. równych Apostołom Braci Cyryla i Metodego w Białej Podlaskiej.
– Nikt nas nie pytał o zdanie. Po prostu pewnego dnia bez żadnych konsultacji z nami Ministerstwo Edukacji ogłosiło krzywdzące dla uczniów uczęszczających na religię, rodziców i katechetów decyzje – ocenia stanowczo.
Doradca metodyczny ds. religii prawosławnej, ks. dr Andrzej Konachowicz z Lubelskiego Samorządowego Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Lublinie zauważa, że „skutkiem zmian wprowadzanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej jest brak motywatora dla uczniów w formie liczonej do średniej oceny z lekcji religii”.
Kościół Ewangelicko-Augsburski
Za “niekorzystny, a nawet dyskryminujący uczniów z mniejszych liczebnie kościołów i związków wyznaniowych” uznał propozycję MEN biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP Jerzy Samiec. W piśmie do minister Barbary Nowackiej zwierzchnik polskich luteran wnosi o “odstąpienie w projektowanej nowelizacji od możliwości organizowania lekcji religii w grupach międzyklasowych, obejmujących uczniów z klas I-III albo IV-VIII”.
W udostępnionym KAI piśmie, noszącym datę 29 maja br., bp Samiec tłumaczy, że Kościół Ewangelicko-Augsburski w RP od lat korzysta z możliwości nauczania religii w oddziałach klasowych. Tak właśnie od wielu lat są prowadzone lekcje w szkołach i punktach katechetycznych. Prawie we wszystkich szkołach i punktach katechetycznych działają grupy międzyoddziałowe, często z liczbą uczniów większą niż siedmioro w każdej klasie. Przynosi to, zaznacza Biskup, dobre efekty nauczania, a także pozwala realizować zadania dydaktyczne i wychowawcze.
Natomiast bardzo rzadko, jak zaznacza, występuje łączenie uczniów w oddziały międzyklasowe, ponieważ taka organizacja lekcji religii nie daje warunków do odpowiedniej edukacji religijnej, z wykorzystaniem podręczników i programu nauczania.
W piśmie do ministerstwa bp Samiec ocenia, że proponowane obecnie zmiany ograniczą de facto możliwość organizowania lekcji religii dla uczniów w grupach międzyoddziałowych z niewielkich liczebnie Kościołów i związków wyznaniowych, ponieważ dają szkołom lub organom prowadzącym szkoły prawo do tworzenia grup międzyklasowych dla tych uczniów.
“Tym samym zaproponowane zmiany mogą doprowadzić do tego, że na jednej lekcji religii będą uczniowie z klas od 1 do 3 oraz z klas od 4 do 8, w bardzo licznych grupach” – pisze zwierzchnik polskich luteran. Dotyczyć to może, jak dodaje, zarówno szkół, jak i międzyszkolnych punktów katechetycznych. Powyższe spowoduje znaczny spadek jakości nauczania, na którym nam zawsze bardzo zależy, a także pogorszy warunki nauki uczniom, którzy chcą brać udział w tych zajęciach.
W ocenie bp Samca zaproponowane zmiany spowodują ogromne trudności w organizacji lekcji religii dla uczniów z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, które już teraz nie są łatwe. Autor listu zauważa, że w szkołach lekcje religii odbywają się zwykle na pierwszych lub ostatnich lekcjach w łączonych grupach międzyoddziałowych. Duża liczba uczniów dojeżdża popołudniami do międzyszkolnych punktów katechetycznych, organizowanych zwykle w salach parafialnych, których koszt utrzymania i wyposażenia w środki dydaktycznie pokrywa parafia. “Takich problemów nie mają uczniowie z Kościoła Rzymskokatolickiego, których jest z reguły więcej, i dla których lekcje religii zawsze organizowane są w szkołach” – stwierdził bp Samiec.
Starokatolicyzm
Lekcje religii w szkole prowadzą także starokatolicy. Nie jest to jednak jeden przedmiot w formie religii starokatolickiej. Osobne kształcenie katechetyczne realizuje bowiem Kościół Starokatolicki Mariawitów i osobne prowadzi Kościół Polskokatolicki. Oba podlegają tym samym przepisom, które dotyczą innych związków wyznaniowych, także kościoła rzymskokatolickiego. Wobec tego, aby móc prowadzić lekcje religii w klasie potrzebnych jest siedem osób tego samego wyznania.
Jeśli liczba chętnych dzieci jest mniejsza, tworzy się grupy interklasowe lub międzyszkolne w porozumieniu Kościoła z organem prowadzącym szkołę. Lekcje religii starokatolickiej prowadzą odpowiednio przygotowane osoby duchowne, jak i świeccy katecheci. Muszą oni spełnić odgórnie przyjęte standardy, te same, których wymaga się od Kościoła rzymskokatolickiego. Podobnie jak w największym wyznaniu w Polsce, zajęcia prowadzone są w wymiarze dwóch godzin. – Tam, gdzie mamy odpowiednią liczbę uczniów, prowadzimy lekcje w szkołach, tam, gdzie liczba wyznawców jest mniejsza, religia może być prowadzona w salkach katechetycznych. Jest to w dużej mierze decyzja parafii – mówi KAI doktor teologii starokatolickiej, Artur Jemielita.
– Zajęcia w szkole są na pewno dużo wygodniejsze dla uczniów. Zauważamy wówczas większą frekwencję na lekcjach religii. Jest to także wygodniejsze dla katechetów. Z kolei w salkach katechetycznych młodzież bardziej się angażuje w zajęcia, buduje wspólnotę i wiąże z parafią. Te osoby, które uczestniczą w lekcjach religii przy parafiach, są zazwyczaj bardziej ukształtowane religijnie, a potem związane z Kościołem – zauważa dr Artur Jemielita.
– Kościół Polskokatolicki lekcje religii prowadzi częściej w punktach katechetycznych, natomiast Mariawici mają ich większą liczbę w szkole. Spowodowane jest to tym, iż Kościół Polskokatolicki jest bardziej rozproszony, ma bowiem około 80 parafii, a Kościół Starokatolicki Mariawitów ma ich prawie 30, natomiast liczba wyznawców obu Kościołów jest podobna (po 20 tysięcy w Polsce) – informuje doktor teologii starokatolickiej.
Według danych GUS z roku 2021 Kościół Polskokatolicki prowadzi katechezę w szkołach publicznych i punktach katechetycznych dla ponad tysiąca uczniów w 49 placówkach. Swoje kadry, podobnie jak mariawici kształci w Wyższym Seminarium Duchownym oraz w Sekcji Teologii Starokatolickiej Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie.
Dr Artur Jemielita krytycznie skomentował decyzje Ministerstwa Edukacji Narodowej o ograniczeniu lekcji religii w szkołach. W jego ocenie Ministerstwo popełnia błąd, ponieważ nie daje okresu przejściowego w nowej organizacji lekcji religii. Jesteśmy w sytuacji, w której nagle dowiadujemy się o zmniejszeniu godzin katechezy od przyszłego roku. Niezrozumiała jest także propozycja tworzenia grup dla uczniów z różnych poziomów wiekowych, w takim systemie realizacja podstawy programowej jest co najmniej wątpliwa. Zdaniem Jemielity najbardziej niepokojący jest to, że decyzje władz oświatowych nie były konsultowane.
Racjonalne powinno być przeprowadzenie najpierw przez Ministerstwo dyskusji na ten temat z przedstawicielami największych Kościołów, być może także samymi uczniami i rodzicami, a następnie stopniowe wprowadzanie zmian – ocenia. – Nasza sytuacja jako mniejszościowych Kościołów jest zupełnie inna niż Kościoła rzymskokatolickiego. Zrozumienie tego aspektu jest w tym wypadku kluczowe. Nie jesteśmy zaproponować naszym katechetom żadnej alternatywy dla zmniejszającej się liczby godzin w szkole – tłumaczy Artur Jemielita. Dodaje, że dla wielu z nich praca pod tablicą jest głównym źródłem utrzymania, są to przy tym często fantastycznie wykształceni i cenieni pedagodzy, ale przy mniejszej liczbie godzin ciężko będzie dyrektorom zapewnić im etat na dotychczasowych warunkach.
– Lekcje religii to nie tylko nauka modlitwy, studiowanie Pisma Świętego, ale także utrwalenie naszej tożsamości i dziedzictwa wyznaniowego od najmłodszych lat. Katechezy mają uczyć rozumienia wiary, ale mają także uniwersalny aspekt moralny, podczas lekcji pokazujemy właściwe postawy wobec innych, zaszczepiamy tolerancję i zrozumienie otaczającego świata, brak lub ograniczenie edukacji katechetycznej powoduje, że swoim uczniom odbieramy refleksję i wrażliwość na siebie i drugiego człowieka – dodaje doktor teologii starokatolickiej.
Kościół katolicki mariawitów
W Kościele Starokatolickim Mariawitów lekcje religii odbywają się zarówno w szkołach jak i w punktach katechetycznych. Prowadzone są przez kapłanów jak katechetów świeckich. Dzieci objęte są katechezą od wieku przedszkolnego, aż do klas liceów i techników.
W kwestii planowanych zmian przez MEN Kościół patrzy z niepokojem w przyszłość organizowania lekcji religii – uważa ks. Dominik Miller. Jego zdaniem planowane zmiany stanowczo wpłyną na zmniejszenie znaczenia przedmiotu jakim jest religia, zapewne nie będą one mobilizowały uczniów do obecności na nich. Brak możliwości wliczenia oceny do średniej także znacząco wpłynie na brak uczestnictwa w katechezie, gdzie Kościoły mniejszościowe mają szereg problemów w organizowaniu nauki dla dzieci z uwagi na niedogodne godziny lekcji i łączone grupy.
Zmniejszenie liczny godzin spowoduje, że wielu katechetów straci pracę, a w tym niektórzy duchowni możliwość wypracowania emerytury i opłacenia składek na ubezpieczenie zdrowotne, co w sytuacji małych parafii jest bardzo trudne – zaznacza ks. Miller.